Polacy! Wasz kraj, wasze społeczeństwo, wasze życie znalazło się na rozdrożu! Dlatego więc zwracam się do was po polsku (hier findet sich eine deutsche Version)! Robię to, ponieważ wiem, że większość Polaków czyta teksty publikowane w języku polskim i śledzi polskie media. Wprawdzie stopień władania językami obcymi takimi jak angielski, francuski, niemiecki czy też nielubiany rosyjski jest coraz lepszy, jednak chciałbym podkreślić, że tekst ten kieruję do Polaków w Polsce a nie do Niemców, którym chciałbym zrelacjonować jakiś polski problem. Ten wstęp mojego artykułu kierowanego do was może zabrzmiał trochę patetycznie, jednak Polska znajduje się obecnie rzeczywiście na rozdrożu z jednej strony, z drugiej zaś strony nauczyłem się na podstawie polityki w Polsce i w polskich mediach, że bez patosu chyba się nie da.
Honor, wiara, wierność i rycerskość – to wszystko wartości i pojęcia, do których ciągle sięga się w polskich dyskursach. I mam nadzieję, że przybliżając wam te wartości, uświadomię wam zaniedbywanie jeszcze innej wartości, a mianowicie humanitaryzmu. Ponieważ często doświadczałem, że w Polsce tak samo ważne jest, kto coś mówi, jak to, co on mówi, krótko przedstawię, kto się tu do was zwraca. Mam 36 lat. Jestem dziennikarzem i doktorem psychologii. Mieszkam w Zagłębiu Ruhry, w tym regionie Niemiec, który dopiero dzięki ogromnemu napływowi Polaków i Ślązaków stał się sercem przemysłu Niemiec, którym był przez kilkadziesiąt lat. W tamtym czasie ten duży napływ ludności ze Wschodu był przyjmowany nie zawsze przychylnie przez ludzi, którzy zamieszkiwali Zagłębie Ruhry. Napływ Polaków i Ślązaków mocno zmienił Zagłębie Ruhry pod względem kulturowym, tak samo jak miało to miejsce później w wyniku napływu Turków. Są tutaj polskie firmy, polskie pojęcia pojawiły się w języku mieszkańców Zagłębia Ruhry, pielęgnowano i pielęgnuje się polskie zwyczaje i w wielu miejscach powstały mieszane kultury polsko-niemieckie, przed którymi w Polsce odczuwane są obecnie takie obawy. Nie bójcie się!
Również w mojej rodzinie migracja była istotnym tematem. Moja mama, Polka i mój ojciec Ślązak (tak by należało określić jego narodowość) poznali się na Dolnym Śląsku. Ostatecznie mój ojciec a potem moja mama przenieśli się do Zagłębia Ruhry. Powoli doszli do skromnego dobrobytu, zarabiali pieniądze, które w innym przypadku mogliby zarobić „rdzenni“ Niemcy. Nigdy nie przyszłoby mi do głowy powiedzieć, że moi rodzice zabrali pracę Niemcom, tylko z tego powodu, że byli oni imigrantami. Słyszę, że oczekujecie od uchodźców, ogólnie od imigrantów, że dostosują się do waszej kultury, przejmą wasze zwyczaje i obyczaje i w końcu staną się „prawdziwymi Polakami”. Moja mama przynajmniej nigdy tego nie zrobiła. Chodzi na polską mszę, robi zakupy w polskiej piekarni i w polskim sklepie mięsnym i czyta polskie gazety ukazujące się w Niemczech. W ramach swojej działalności zawodowej ma także do czynienia z polskimi przestępcami w sądach. Tak, są tacy. Są ludzie, którzy przyjeżdżają z Polski i popełniają w przestępstwa na terenie Niemiec. A dlaczego miałoby ich nie być? Dlaczego właśnie wśród ludzi będących imigrantami miałoby nie być przestępstw? W każdej grupie są i tacy i tacy. Tacy, którzy popełniają przestępstwa i tacy, którzy tego nie robią, są ludzie mili i uprzejmi, są też aroganccy i niezrównoważeni. Nikt jeszcze do tej pory nie mógł mi wykazać, że przypadkowość urodzenia się w określonym kraju, w określonym kręgu kulturowym, posiadany określony zestaw przekonań religijnych to czynniki, które zmieniłyby to w jakiś fundamentalny sposób.
Fakt, że w wielu krajach świata, w których byłem, są polskie gazety, firmy i nabożeństwa, przemawia za tym, że moja mama nie była jakimś odosobnionym dziwnym przypadkiem, tylko że dla Polaków normalne jest, że nie porzucają swojej kultury tylko z tego powodu, że zamieszkają w innym kraju. Także ja, osoba urodzona w Niemczech, mówię po polsku, dochowuję różnych polskich tradycji w mojej rodzinie i dbam o to, aby mój synek także nauczył się polskiego, choć jest on już przedstawicielem drugiego pokolenia urodzonego w Niemczech. W ten sposób stanowię część Polonii, wspólnoty, która na całym świecie liczy 15-18 milionów ludzi mających polskie korzenie i na nie się powołujących. Spisy ludności podają, że niemiecka Polonia liczy 1,5-2 mln ludzi. Ci Polacy mieszkający poza granicami kraju są także stale osobami, do których właśnie odnoszą się i na które powołują się polscy przedstawiciele. Zgodnie więc z definicją wielu polskich polityków, nie przemawia tu Niemiec do Polaków, tylko Polak żyjący poza granicami kraju, w Niemczech, co utrudniłoby odniesienie wszystkich moich wywodów po prostu do autora niniejszych linijek.
I oczywiście Polacy nie są tu żadnym wyjątkiem. Członkowie każdej nacji pielęgnują swoją kulturę także wtedy, gdy nie mieszkają już w kraju, który jest rzeczywiście związany z ich kulturą. Ale to nie jest żadna wada! Co więcej, własna kultura jest czymś nadającym sens. Próbujemy ją zachować właśnie wtedy, gdy już nie mieszkamy w kraju swojego pochodzenia. Kultura nie jest jednak czymś statycznym. Tak samo, jak zmienia się technologia, zmienia się także społeczeństwo. Kultura, która bazuje tylko na tym, by zachowywać stare zwyczaje i ich nie zmieniać, staje się w końcu anachroniczna i w pewien sposób śmieszna. Za trafne uważam to, co powiedział J. F. Kennedy, który porównał kulturę do pochodni stwierdzając, że tradycja jest przekazywaniem ognia a nie popiołu. I w taki sposób będzie się także nadal rozwijać polskie społeczeństwo i polska kultura. Jedyny sposób, aby temu zapobiec, to ciasne odgrodzenie się od tego, co jest na zewnątrz, życie jedynie tylko tym, co Polska sama w sobie oferuje – izolacjonizm, który marzy się zwolennikom identaryzmu. Ale czy także wam, polskiemu społeczeństwu, się on marzy? Polska jest powiązana w system. I Polska jest użytkownikiem tego systemu. Przejawia się to nie tylko w ten sposób, że można teraz podróżować, gdzie się tylko zechce, nie tylko w ten sposób, że każdy produkt, który zostanie wyprodukowany w dowolnym miejscu na świecie, może być teraz także sprowadzony do Polski, Polska stała się teraz także członkiem wspólnoty wartości Unii Europejskiej. Inaczej niż w przypadku członkostwa w Pakcie Warszawskim, do Unii Europejskiej Polska przystąpiła samodzielnie i dobrowolnie. Polska jest ubogaceniem dla UE. Nigdy nie zapomnę, jaką radość sprawiło mojej rodzinie, gdy w roku 2004 zostały otwarte granice do Polski. Niestety, zawstydzające dla Niemiec jest to, że wielu Niemców wówczas się tego obawiało. Obawiali się oni, że dziesiątki czy setki tysięcy Polaków najedzie na ich kraj i zabierze im pracę, dodatkowo wnosząc kulturę, która nie będzie niemiecka. Wszystkim Niemcom, z którymi wówczas o tym rozmawiałem i którzy reprezentowali taki punkt widzenia powtarzałem: Nie bójcie się! Nie jestem za bardzo zdziwiony, że miałem wtedy rację. Ani nie przybyły wymyślone przez Niemców ilości Polaków, ani też napływowi Polacy nie wywarli jakiegokolwiek niekorzystnego wpływu na rynek pracy czy systemy socjalne. Ale oczywiście także Niemcy zmieniły się trochę w ramach całkowitej europeizacji. Niemcy zmieniały się już także wcześniej pod wpływem przybywających tu Irlandczyków, Polaków, Ślązaków, Turków, Libańczyków itd.
Również my tutaj w Niemczech mamy niemądrych ludzi. Opowiadają nam oni, że przyjdzie czas, że wszystkie kobiety w Europie będą mogły chodzić po ulicach wyłącznie w chustach, jeśli w ogóle będą mogły jeszcze wyjść na ulicę, że w przyszłości pięć razy dziennie będzie nas wzywał do modlitwy muezin z minaretu, zamiast obecnego tyranizowania nas dzwonami kościelnymi i całkiem poważnie sądzą oni, że uchodźcy nie będą mieli nic innego do roboty jak gwałcenie niemieckich kobiet i dziewcząt, zabijania niemieckich mężczyzn i na dodatek będą się pozbywać zużytego szkła w niedzielę (co jest w Niemczech zabronione!). Tak, są tacy niemądrzy ludzie. Inna część natomiast wygaduje o islamizacji Niemiec i twierdzi, że nasz kraj powinien pozostać przy wartościach chrześcijańskich. W kraju, w którym chyba jeszcze wielu ludzi należy do różnych kościołów, ale nie wyznaje żadnej religii i gdzie większość ludzi podaje się za niewierzących, taka religijna argumentacja jest farsą. Bazuje ona poza tym na obrazie islamu, który paradoksalnie jest islamizmem, przed którym jednak uciekają także uchodźcy do nas napływający. Jak prawdopodobne jest więc, aby ci ludzie, którzy uciekają przed islamistami, sami nimi byli? No właśnie. Ale o tym ci niemądrzy ludzie wcale nie myślą. Obstają przy swoich hasłach i postulują za Niemcami, których już od ponad 70 lat na szczęście nie ma. Nie, nie na szczęście, aby jeszcze to wyjaśnić, tych Niemiec już nie ma, bo alianci, a przede wszystkim Amerykanie, Rosjanie, Francuzi i Brytyjczycy byli gotowi posłać swoich synów do walki, aby zakończyć tę katastrofalną niesprawiedliwość, jaką była Trzecia Rzesza. To, że jest dzisiaj tak wielu tego rodzaju niemądrych ludzi, ma wiele przyczyn. Często są oni po prostu głupi. Innych zżera strach a jeszcze inni są jednocześnie i głupi i bojaźliwi. Przynajmniej do tych bojaźliwych można zawołać: Nie bójcie się!
Również w Polsce są tacy niemądrzy ludzie. Również u was plotą oni coś o ojczyźnie i wierze. W rzeczywistości przynależność religijna w Polsce wygląda inaczej niż w Niemczech. 87% Polaków należy do kościoła rzymsko-katolickiego. I dokładnie do tej wiary rzymsko-katolickiej lub, ogólniej biorąc, wiary chrześcijańskiej sięgają oni, gdy próbują zniechęcać nas do mniejszości i imigrantów. Widzę to na przykładzie tego, jak od lat wzrasta liczba przestępstw o podłożu antysemickim. W Polsce a wyraz „żyd” jest ciągle jeszcze akceptowany jako określenie pejoratywne. Ci niemądrzy ludzie są niewyobrażalnie prymitywni. I nie radzą sobie poza tym jeszcze z najprostszym zadaniem logicznego myślenia. Załóżmy, że może być jakieś ziarnko prawdy w tym, że z faktu, że większość Polaków jest wyznania katolickiego, można by wyciągnąć jakieś wnioski. Kościół rzymsko-katolicki nie jest bazującą na demokracji organizacją Zielonych, tylko absolutystyczną organizacją religijną. Na jej czele stoi papież. Jego słowo jest wiążące dla wszystkich wiernych. W szczególny sposób jego słowa są wiążące dla jego personelu: proboszczów, wikarych, biskupów, kardynałów. Pomyślmy więc, że cała ta dyskusja wynikająca z niechęci do przyjęcia uchodźców ma swoje podłoże w takiej wierze, również jeśli nawet uczeń trzeciej klasy może wykazać na podstawie Biblii, że jest to bzdura. Teraz papież Franciszek mówi, że każda parafia, każde sanktuarium, każdy dom zakonny w Europie ma przyjąć po jednej rodzinie uchodźców. Jeśli ci niemądrzy ludzie, którzy zarówno w Niemczech jak i w Polsce oraz w innych częściach Europy, braliby na poważnie swoją religijną argumentację, musieliby teraz powiedzieć: „OK. Trochę się pogubiliśmy. Nasz najwyższy Pasterz powiedział coś innego. Teraz musimy przyjąć wszystkich uchodźców.“ Tak się jednak nie stanie. Zastanawiam się, co by jednak było, gdyby dokładnie to, co powiedział papież Franciszek, powiedział papież Jan Paweł II. Jeśli polscy katolicy są w stanie tylko wtedy spełniać nakazy papieża, jeśli jest on z pochodzenia Polakiem, wówczas nie są oni katolikami tylko nacjonalistami. I tak jak nie lubię niemieckiego wicekanclerza, tak jednak wspieram jego wypowiedzi w tej sprawie, że nie może być tak, że nacjonaliści bardzo chętnie są gotowi zgarniać unijne subwencje dla rolników ale nie są oni gotowi sprostać swoim europejskim zobowiązaniom. Wyjaśnijmy to jeszcze dokładniej, tak by pasowało to do stylu mowy polskich polityków. Kto przystąpił do UE, zawarł umowę, ta umowa zawiera wspólnotę wartości. Państwa członkowskie zobowiązały się w niej wspólnie do wierności w ramach tej wspólnoty wartości. Kto nie wypełni tego obowiązku wierności, nie jest honorowy, łamie dane słowo i sam sobie szkodzi.
Niemiecki rząd w końcu na szczęście to zrozumiał i przyjmie uchodźców. I to właśnie z tego powodu, że ludzie mówią „nie mogę już żyć tam, gdzie żyłem“. Nie, na pewno nie wszyscy ci uchodźcy uciekli przed wojną i przemocą. Ale tego nie można stwierdzić ani na granicy, ani nie będzie tak, że przemoc i wojna są jedynymi przyczynami tego stanu. W Niemczech musiało dojść do burzliwych wydarzeń w miejscowościach Freital, Heidenau i wielu innych, aby społeczeństwo cywilne wywarło wpływ na politykę, by pokazać, że Niemcy są otwartym, humanitarnym i współczującym krajem. Inne kraje takie jak Islandia czy Wielka Brytania poszły już o krok dalej.
Polska wydała na świat wspaniałych myślicieli, którzy zawsze podkreślali, że we wnętrzu człowieka jest człowiek i że człowieczeństwo nie jest zależne od religii czy narodowości. Szczególnie poruszyli mnie Szczypiorski i Lem. Dwaj autorzy, którzy na pierwszy rzut oka są bardzo różni. Rzadko można znaleźć lepszą analizę mechanizmu grupowej nienawiści ludzkiej w odniesieniu do programów antysemickich jak w książce Szczypiorskiego „Msza za miasto Arras”. A Lem stale twierdził, że w dalszej przyszłości człowiek w swoim wnętrzu zwróci się w stronę tego, czym rzeczywiście jest: człowiekiem. Polacy są dla mnie ludźmi o wielkim sercu, wspaniałej gościnności oraz o wysublimowanym, nieraz prześmiewczym humorze, ludźmi wybierającymi pragmatyczne i funkcjonalne rozwiązania. Tę opinię mają Polacy – na podstawie tego, co mogłem ocenić do tej pory – w wielu krajach i regionach świata. Zastałe resentymenty, tępy nacjonalizm oraz nienawiść i pogarda dla ludzi, które są w Polsce rozpowszechniane przez ludzi niezbyt mądrych, by zapobiec przyjęciu uchodźców (w innym przypadku przeciwko równouprawnieniu par homoseksualnych) jest żałosne i niepolskie. Życzę sobie z całego serca, aby Polska pozostała częścią europejskiej wspólnoty wartości. Mam nadzieję, że osoby, które do tego miejsca przeczytały ten artykuł i mieszkają w Polsce, podzielają moje zdanie. Mam nadzieję, że większość Polaków, jak i większość Niemców nie należy do bojaźliwych głupców, tylko wyznaje idee współczucia i humanitaryzmu.
Wiem, że trudno jest przeciwstawiać się nienawiści, wstać i powiedzieć „nie ze mną”. Jeśli wziąć pod uwagę tło historyczne, to Niemcy są na wyraźnie gorszej pozycji niż Polacy, którzy zawsze znajdowali odwagę, by wyjść na ulicę i przeciwstawiać się niesprawiedliwości i nieludzkim systemom. Jest bardzo wątpliwe, czy bez Solidarności Wałęsy upadłby komunistyczny reżim panujący w Europie Wschodniej. A mimo to ciężko jest wstać i zabrać głos. Ponieważ naturalnym zjawiskiem jest ucieczka przed nienawiścią i gwałtem zarówno w tej fizycznej jak i werbalnej postaci. Ale każde milczenie sprawia, że głupcy stają się jeszcze głośniejsi, każda ucieczka zostawia im wolne pole. Sam nie wiem, czy miałbym odwagę zrobić to, do czego w tym miejscu was wzywam, wołam jednak do milczącej większości Polaków: Nie bójcie się!
Wie kan begrijpen Pools? Ik verstand niets.
German Version is linked above 😉
@Nobby, ganz leicht! In google "translator" eingeben, direkt die erste Wahl anklicken, von Englisch-Deutsch auf Polnisch-Deutsch ändern, Text dieses Artikels eingeben, und fertig.
Dann muß man sich allerdings noch durch Maschinendeutsch quälen. Aber ungefähr kann man es verstehen.
Nochmal: 3. Textzeile. Da ist eine deutsche Version verlinkt!
Auch hier noch mal: ein beeindruckender, toller und engagierter Aufruf. Ich wünsche Dir sehr, dass Dein Aufruf viele polnische Herzen (und Köpfe) erreichen möge und vielleicht bzw. hoffentlich dazu beiträgt/ hilft, die Angst und Sorge, die darin wabert und sich breit gemacht hat, etwas zu nehmen oder wenistens einzudämmen. Und danke für die Verlinkung zur deutschen Version.
rs (@wunnebar)
Das Problem des Aufrufs liegt nicht in der unbestreitbaren Tatsache, dass viele Menschen zwei Länder, Völker oder Kulturen haben: eines, das sie lieben (im Fall von Mutter Bartoschek Polen) sowie eines, das sie benutzen (im Fall von Mutter Bartoschek die Bundesrepublik). Diese Zwiespältigkeit findet sich allenthalben, natürlich auch bei Auslandsdeutschen.
Das Problem des Aufrufs liegt darin, dass die damit verbundenen Asymmetrien und Konflikte nicht angegangen werden. Die Dinge werden so dargestellt, als sei Zuwanderung eine automatische Win-win-Situation, aber es gibt keine automatischen Win-win-Situationen. Wer Interessenkonflikte leugnet, kann keine Interessenkonflikte lösen.
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,19346475,waszczykowski-niemcy-troszcza-sie-o-interesy-rosji.html?lokale=local#BoxNewsImg
Jako komentarz polecam powyższy artykuł. Tak wygląda niemiecka solidarność wewnątrz Unii.
http://www.n24.de/n24/Nachrichten/Panorama/d/7861910/die-wichtigsten-fakten-und-offenen-fragen.html